PAWEŁ DOCHNIAK
Naturszczyk i urodzony wodzirej. Już od dzieciństwa śpiewanie przychodziło mu z łatwością. Sam wykonywał duet Bohdana Łazuki i Igi Cembrzyńskiej „Przeklnę cię”, a rodzina pokładała się ze śmiechu. Bliscy nie brali na poważnie jego deklaracji o byciu artystą, twierdząc, że nie da się z tego żyć. Całe jego życie udowodniło, że się mylili.
Gonił za muzyką, uciekał z domu na koncerty, garnął się do występów. Będąc na scenie, czuł, że ktoś go rozumie. Nie szkolił głosu. Na poważnie zaczął śpiewać w Śląskiej Estradzie Wojskowej, gdzie zatrudnił się w wieku 24 lat. Koncerty w jednostkach, święta narodowe, potańcówki w zakładach pracy, festiwale, a nawet występy w Wietnamie i Laosie! To było prawdziwe koncertowe życie.
W latach 90. założył z kolegą agencję artystyczną i stworzył autorski program estradowy. Wykonywali utwory biesiadne, miłosne i cygańskie, ciesząc się dużym zainteresowaniem publiczności.
Uważa się za człowieka szczęśliwego, choć nie miał szansy, żeby stanąć na muzycznym szczycie. Wkrótce będzie obchodził 50-lecie pracy na scenie. Do „The Voice Senior” zgłosił się, by znów przeżyć emocje, które towarzyszyły mu, kiedy jako 20-latek startował w konkursowych eliminacjach.