RYSZARD LEWANDOWSKI
Założył zespół rockowy. Mówi, że może i zrobiłby dużą karierę, ale jak rockman miałby zgłosić się na festiwal piosenki radzieckiej? To byłby obciach. Żadnych innych możliwości wówczas nie było…
Nadeszły lata 80., fale emigracji. Ryszard wraz z żoną zdecydowali się wyjechać do Ameryki, gdzie rozpoczęli nowe życie. Ryszard założył tam własną restaurację, w której organizował karaoke. Pozwoliło mu to w pewnym sensie powrócić do muzyki.
Ameryka przez 38 lat dała mu bardzo wiele. Być może mieszkałby tam do dzisiaj, gdyby nie upomniał się o niego jego rodzinny Kraków. Wrócił, by zaopiekować się chorą na alzheimera mamą. Miał zostać na chwilę, lecz został na dobre i nie chce już wracać.
Okazało się, że w Krakowie jest duże zapotrzebowanie na prowadzenie imprez muzycznych w języku angielskim. Kupił domek w lesie pod Wieliczką, nabył 10 kur i żartuje, że na starość został rolnikiem.
Cieszy się, że może żyć z muzyki. W końcu zawsze tego pragnął. Od wielu lat marzył także o występie w „The Voice Senior” i w końcu zdobył się na odwagę, by wziąć udział w programie.